sobota, 12 września 2009

moje ulubione czarki



Chodziło o to, że kończyło się szkliwo. I ta resztka miała zostać wypalona w 1200 stopniach. Ale to jak ostatecznie wyglądają te czarki, to nie szkliwo, ale to co było w tej glinie, to miał być szamot. Szamot i temperatura, i po wyjęciu czarek z pieca wielkie zaskoczenie. W miejscach, gdzie był szamot powstały mikro wybuchy, które w pierwszej chwili raniły palce, później zostały po prostu zeszlifowane. I ten szamot też jakoś podziałał na szkliwo i miejscami zupełnie pozjadał kolor. W każdym bądź razie, są to moje ulubione czarki, i wciąż zdobywają nowych wielbicieli. Najpierw piliśmy w nich wino, czerwone. Teraz najczęściej kawę. Właściwie wszystko w nich dobrze smakuje. To jest właśnie w nich niesamowite.

piątek, 11 września 2009

śliwkowy dżem

Oto powstał blog, powstał też dzisiaj dżem śliwkowy, bardzo dobry, bo dobre śliwki były, od Ani. Być może dzisiaj jeszcze coś powstanie, coś ceramicznego. Piękny dzień, można powiedzieć, że to ostatni dzień lata, ale ja myślę, że to jest dopiero początek, pierwszy dzień pięknej jesieni. Kot wygrzewa się na parapecie.